Na stoliku leżała mała, sfatygowana karteczka. Na żółtym
papierze widniał numer na taksówę. Obok cyfr zostało nagryzmolone ledwie
widocznie „przepraszam”. Uniosłam kąciki ust w lekki uśmiech. Ayden musiał
wyjść ze szpitala kilka minut temu. Mimo, że tego nie widziałam, to ciepło
jakie biło z miejsca gdzie leżał nadal mi o nim przypominało. Zerknęłam na
wyświetlacz telefonu. Było tam parę wiadomości i nieodebranych połączeń. Ku
mojemu zdziwieniu wybiła godzina piąta nad ranem. Wsunęłam karteczkę pomiędzy
strony czytanej książki i pogrążyłam się ponownie we śnie.
Poczułam chłód na twarzy a następnie rozmazaną sylwetkę
mężczyzny. Był wysoki i opierał się o drzwi. T-shirt opinał się na jego
barkach. Dotychczas stał spokojnie i popijał co chwilę kawę z plastikowego
kubka. Poczułam się nieswojo. Gdy spostrzegł, że na niego patrzę natychmiast
uśmiechnął się i podszedł do aparatury gdzie zaczął coś przestawiać.
Natychmiast mnie zamroczyło jak gdybym dostała dawkę mocnego leku. Zdążyłam
zerknąć jeszcze na jego ramie chcąc powstrzymać czynność którą wykonywał, ale
nie byłam do tego zdolna. Przestałam walczyć i pozwoliłam powieką na nowo
opaść. Jednego byłam pewna. Tego mężczyznę widywałam często, można uznać, że
zbyt często. Był w każdym moim koszmarze.
Głowa pękała mi z każdej strony. Bernette szurała
szpitalnymi chodakami i poprawiała rurki przy mojej dłoni. Długie przezroczyste
kabelki kroplówki więziły mnie jak łańcuchy.
- Czy mogłabym coś na ból?
- Nie śpi pani? Jak dobrze. Nie mogliśmy Pani dobudzić.
Popraliśmy krew, byłaś tak przeraźliwie blada – ścisnęła moją dłoń a ja
dostrzegłam wyraźniej niż wczoraj jej zmarszczki i piegi.
- Za chwilę zawołam lekarza. Musi z panią porozmawiać –
zamilkła wciąż się we mnie wpatrując – Zresztą nie tylko on. Wciąż przepędzamy
tłumy ciekawskich reporterów. Na terenie szpitala jesteś bezpieczna, ale pewnie
jeszcze dziś jeżeli lekarz uzna to za możliwe, wpuścimy tu policję, która czeka
na przeprowadzenie z tobą rozmowy.
- Bardzo mi zimno i ta głowa…
- No tak, chwileczka i już podaje ci przeciwbólowe.
Zaczęła otwierać różne paczuszki, fiolki i tym podobne. Po
chwili zabrała z mojego stolika pustą butelkę po wodzie. Okręciła się lekko w
swoim niebieskim pielęgniarskim stroju.
- Widzę, że pije Pani więcej niż moja wnuczka. A pije sporo.
Zawsze powtarza: Babciu musisz pić, bo uschniesz jak kwiatki. Tyle, że ja
utożsamiam się bardziej z kaktusem.
Zaczynam powoli przyzwyczajać się do jej opowieści. Jest
naprawdę w porządku. Ayden był jej na pewno wdzięczy, że pozostawiła tą
butelkę. Tymczasem pielęgniarka zbliża się do wyjścia a oczy zabłyszczały jej
bardziej niż zawsze.
- Nie martw się bez wątpienia przyjdzie.
Jestem zdezorientowana.
- Alkohol rozwiązuje rozum, ale serce więzi o wiele
silniejszy łańcuch.
I nagle zaskoczyłam. Bernette wiedziała od początku!
Zostawiła wodę specjalnie dla Aya. Wybadała delikatnie okoliczności i usunęła
się dbając o to by nie dać nam odczuć całej tej beznadziejności sytuacji. To
było skomplikowane i zakładam, że gdyby była inną kobietą zrobiłaby awanturę na
cały szpital. Idealny temat na kolejne ploteczki. A media? Byłyby wręcz
uwiedzione scenariuszem zdarzeń mojego życia.
Płyn zaczyna powoli działać więc rozluźniam napięte mięśnie.
Wtedy do sali wchodzi pulchny doktor. Przegląda dokładnie stos trzymanych w
dłoni kartek. Przygryza wargę, drapie się w lewe ucho i w końcu spogląda na
mnie.
- Po rezonansie mózgu, jestem lekko zszokowany – przemierza
salę wzdłuż i wraca ponownie cały czas czytając kartki – Zastanawiam się, hmm.
Zapytam wprost – poprawia okulary na nosie - Brała pani jakieś środki
odurzające? Czy miała pani kiedyś jakaś operację?
Mam sucho w gardle, ale on wcale nie czeka na moją
odpowiedź.
- Mam Pani dokumentacje medyczną, jest niezwykle - przełyka
ślinę. Trwa to stanowczo za długo. – Niezwykle skąpa. Istny okaz zdrowia z
Pani. Jednak dostrzegłem pewne nieprawidłowości.
- Co to znaczy doktorze?
Ociera swoje czoło jakby przebiegł maraton i dalej kartkuje
wyniki. Ponownie drepcze w tą i z powrotem aż w końcu się zatrzymuje.
- Niezwykłe – mówi bardziej do siebie niż do mnie – Pani
Winslet, zadam parę pytań.
Opuszcza dłoń z wynikami. Zastanawiam się czy kolejne
pytania będą wyglądać podobnie.
- Zacznę dość banalnie. Co charakterystycznego pamięta pani
z dzieciństwa?
- Co to ma do rzeczy, doktorze? Chcę wiedzieć co mi jest.
- Uwierz mi, że badam to.
- Więc, nie pamiętam za dużo. Jakieś podwórko, wygłupy,
śmiech. To nie ma sensu doktorze.
- A wypadek? Pamięta
pani wypadek?
- To oburzające doktorze. Podejrzewa pan, że zapomniałam tak
traumatyczne przeżycie?
- Niewątpliwie nie, ale samo to ile pani pamięta jest
kluczem do rozwiązania mojej zagadki.
- W takim razie minął się pan z powołaniem. Myślę, że
kariera funkcjonariusza lub detektywa nadal stoi dla pana otworem.
- Wybornie. – znów sięgnął po dokumentacje – Czy odczuwa
pani w tej chwili jakiś ból?
- Złość, zwątpienie, zawód i ucisk głowy.
Przymrużył oczy i opuścił okulary na czubek nosa. Czułam, że
to nie koniec. Zaczął gładzić swoją bródkę i popatrzył na aparaturę obok mnie.
- Podejrzewam wpływ jakiś leków na twoje samopoczucie.
Wczorajsza krew nie pozwoliła nam ustalić tych środków, ale wyniki z dziś już
tak. Chciałbym wiedzieć czy bierzesz jakieś stałe leki.
- Nie, ale – przypomniałam sobie mężczyznę, który popijał
kawę przy moich drzwiach. – Doktorze, mogę mieć prośbę?
Uważnie mnie słuchał i obserwował.
- Mógłby mi pan podać śmietnik?
- Śmietnik? – wyczułam nutę rozbawienia w jego głosie.
Dobrze wiedziałam jak nieracjonalnie to zabrzmiało, ale nie mogłam wstać.
- Tak. Bardzo proszę –odparłam.
Wyprostował się i podniósł niewielki śmietniczek stojący w
rogu sali. Strasznie męczył się przy zginaniu, ale starał się tego nie
okazywać. Jego masa ograniczała go fizycznie jednak wiedziałam, że jest człowiekiem
niezwykle inteligentnym. Postawił plastik z całą zawartością przy moim łóżku.
Była tam butelka po wodzie, trochę szkła, kilka papierków i kubek po kawie ze Starbucksa.
Oblała mnie fala przerażenia. Więc to mi się nie przyśniło.
- Doktorze, ktoś mi coś podał.
- Stwierdziłaś to po śmietniku?- nie krył uśmiechu.
- Tak. Znaczy nie. Myślałam, że to mi się przyśniło, ale…
- Często coś Ci się śni?
- Ktoś mi coś PODAŁ! Ktoś tu był!
- Będziemy Cię mieć pod stałą kontrolą i obserwacją.
Poprawił przybrudzone szkła na nosie i powoli odwrócił się
do wyjścia. Byłam przerażona.
- Doktorze! Nie kłamię, tu jest kubek tego mężczyzny.
Widziałam go. Proszę nie robić ze mnie psychicznej. Miałam wypadek samochodowy,
tak to prawda. Pamiętam dokładnie piosenkę Norah Jones, która w tym czasie
leciała. Byłam trochę poturbowana, ale nic po za tym. To był prawdziwy cud.
Zresztą zapoznał się pan z tym w mojej dokumentacji.
- A co było potem? – odwrócił się z powrotem do mnie.
- Pogrzeb, żal, rozpacz. O co panu chodzi?
- A potem?
- Zamieszkałam z AydenemTriwald na ulicy W111 St.
- Pytam co działo się w okresie pomiędzy tymi zdarzeniami.
- A, bo ja wiem. Mieszkałam w Bay Shore.
- A pamiętasz gdzie doszło do wypadku?
- Pewnie w Bay Shore. Dowiem się w końcu o co chodzi?
- Wierzę Ci we wszystko co mówisz. Większość ludzi ma uraz
do transportu po wypadkach samochodowych, szczególnie tak tragicznych. Jednak
nie ty. Przebyłaś spory kawał drogi z Bay Shore do Nowego. Zarówno pojemność
jak i czas przechowywania inform
acji w pamięci
długotrwałej są prawdopodobnie nieograniczone. Zapominanie ma charakter pozorny,
ale w rzeczywistości tracimy dostęp do pewnych informacji.
- Podejrzewa pan zaniki pamięci?
- Twój mózg ma niezwykle dziwne zmiany w swojej strukturze. Zidentyfikowałem
deformacje malutkiej części kory mózgowej i płatu ciemieniowego. Zarówno jedno
jak i drugie odpowiada za pamięć skojarzeniową, długotrwałą. Myślę, że gdzieś
nastąpił przeskok i obrazując Ci to w prosty sposób, zostałaś pozbawiona pewnej
części odczuć, wydarzeń a może nawet nie pamiętasz osób. Tyle, że to nie jest
choroba. To ingerencja siły z zewnątrz.
- Czy to mógł spowodować wypadek sprzed prawie dwóch lat i
dziewięciu miesięcy? - była przerażona. Nowi znajomi często pytali o kogoś z
mojej przeszłości, ale nikogo sobie nie przypominałam. Miałam rodziców, ale
musiałam mieć tez znajomych.
- Słyszałaś może o badaniu naukowców z Medical College of
Georgia?
- Nie bardzo.
- Dowiedli, że wykorzystanie pojedynczego białka
występującego w mózgu pozwala na selektywne usuwanie pojedynczych wspomnień.
Dzięki odpowiednim manipulacją jest możliwe uzyskanie kontroli nad
intensywnością syntezy. Tyle tylko, że nie przeprowadza się tego na ludziach.
- To jakiś obłęd. Ile będę na obserwacji?
- Masz dobre wyniki, oprócz dzisiejszego. Nie znalazłem żadnego
krwiaka od ostrych ciosów, więc wnioskuję, że za tydzień będziesz mogła wyjść.
Chciałbym jednak przeprowadzić parę badań w związku z twoim mózgiem. Oczywiście
będę potrzebował twojej zgody.
- Nie zgadzam się. Jestem zdrowa i wszystko pamiętam. Musiał
pan popełnić jakiś błąd.
Po tych słowach poprawił stetoskop na swojej szyi. Rzucił mi
ostre spojrzenie i poczłapał do wyjścia.
____________________________________________________________
Przepraszam, za tak długa przerwę, ale mam nadzieję, że przez święta Wam to wynagrodzę i nadrobię zaległości. Jutro kolejna część + nastąpiły pewne zmiany w poprzednich rozdziałach, więc jeśli nie pamiętacie zeszłych wątków to tym bardziej polecam przeczytać od nowa i tym razem będę już konsekwentna. Przesunęła się data wypadku Melanie, gdyż w późniejszym pisaniu nie pokrywały mi się pewne wydarzenia i było to konieczne.
Życzę Wszystkim wspaniałych Świąt ! Dużo szczęścia, miłości, radości, zdrowia i uśmiechu na co dzień! <3